poniedziałek, 12 grudnia 2011

wygenerowałam sobie nowe marzenia . nowy plan na życie . wszystko zaczynam od nowa.

Stwierdziłam że napiszę, ponieważ ten tydzień był dość fajny ;p
I jakbym miała napisać za tydzień, to bym zapomniała ;p







Poniedziałek:
Polski - tak, i na dzień dobry po chorobie  od razu dwie kartkówki :P
Angielski - Graliśmy w wisielca bo było nas bodajże 7 :D
Matematyka - poszliśmy na spotkanie ;p
W-f}
                 Siedzieliśmy w 7 klas na sali gimnastycznej 4x4 m :D
Wf }
Niemiecki - Normalna lekcja, bo większość przyszła :D

Wtorek:
Wiecie co?
Nic ciekawego. :D po prostu odliczanie do wyjazdu ♥

Środa:
Znów nic ciekawego.
W szkole prawie nigdy nie ma nic ciekawego!

Czwartek:
Dużo lekcji. Zmęczona byłam jak cholera.
Dość, ja chcę weekend ;p

Piątek:
Spotkanie do bierzmowania.
Ten {*} ksiądz kazał nam zaliczyć 5 rorat.
Ja się pytam po co?!
Wreszcie zawieźli mnie do mojej Ani ♥
Myślałyśmy że pogadamy całą noc.
O 23:23 usnęłyśmy.

Sobota:
Płakałam od samego rana z jakieś 15 razy.
Ze śmiechu oczywiście!
Kocham moją Anię ♥
Do sklepu goniłyśmy chyba z 15 razy :D
Mróz.
Zimno było.
Ale my oczywiście szłyśmy.
I oczywiście jak się wydupcyłam było pełno śmiechu.
Kocham ją
Jak wracałyśmy odbijało nam.
Świeże powietrze nam nie służy.

Niedziela:
Rodzice Ani pojechali o 12 :D
3 godziny byłyśmy same.
Ugotowałyśmy obiad.
Prawie wysadziłyśmy dom.
ale to szczegół. ;p
Zjadłyśmy szaszłyki (przystawka po obiedzie) :D
I ostatnie 2 godziny.
Viva na full i śpiewamy:
"Ja tobie mówię, mówię, ja tobie mówię, mówię aj am najlepsza dziunia, tutaj w klubie " :D
albo:
"Tylko seks i ogień w mojej głowie"
i taniec do tego z Sonią ♥ :D
Moja Myszka się za mną stęskniła :(
A ja ją potem zostawiłam na 2 godziny i pojechałam do macdonalda :D.


Poniedziałek:
Jutro do Zakopanego.
Z Doti.
Ma pieska ♥
Słodkiego małego Yorka.
Byłam na roratach.
A prawdopodobnie w piątek przyjeżdża do mnie Ania ♥
Kocham ♥
Nie mogę się doczekać.
Nie mogę..
Nie mogę...
4 dni ♥




wiesz jak to jest budzić się co noc czując łzy pod powiekami ?
słyszeć jak serce wygrywa marsz żałobny ?
jak podczas 40 stopniowej temperatury odczuwać wewnętrzne zimno i jak wśród miliona ludzi być samym ?
jeśli nie wiesz, to nie pierdol, że mnie rozumiesz.



Izzy ♥

1 komentarz:

  1. żebyś Ty się w mojej szkole uczyła ;d
    moja szkoła mała. każdy każdego zna, więc dzieje się dużo i jest ciekawie.

    OdpowiedzUsuń